Cóż... Nie poszło do końca po naszej myśli, ale nawet pomimo problemów z łącznością, brak olosagarisa i ukasza i zmienione plany, to mi się podobało. Zaczęliśmy w Seattle, gdzie rajdówkami pomknęliśmy do LA, gdzie zrobiliśmy misję frakcyjną od wybrzeża do wybrzeża (więc zlot powinien się nazywać Coast to Coast Journey). W pierwszej części wyścigu ja i Trawa walczyliśmy dość równo (ale głównie dzięki temu, że częściej niż ja zaliczał gleby na zakrętach), a ze względu na jakieś kłopoty Gruszmen obstawiał tyły. Potem po ,,pit stopie'' w Santa Fe zrobiłem 2 głupie błędy na węzłach komunikacyjnych i traciłem 3 km do Trawy. Wtedy postanowił na mnie poczekać i tak jak ktoś bardziej odstawał to czekaliśmy na niego. Generalnie ten zlot do najbardziej udanych zaliczyć nie można, ale tragedii też nie było.
Zdjęcia (nie udało mi się uchwycić lepszych momentów):
Droga do LA
Wyścig Przez stany
Ostatnio zmieniony 05 gru 2015, 23:36 przez
jedlin12, łącznie zmieniany 2 razy.
„Dodanie mocy czyni cię szybszym na prostych. Pozbycie się masy czyni cię szybszym wszędzie”. Colin Chapman - założyciel Lotusa