I po wyścigu.
Od startu do Nowego Orleanu było znakomicie. Boty daleko w tyle, olosagaris zderzak w zderzak walczył ze mną o 1 pozycję, kawałek po wyjeździe z cmentarzyska samolotów. Tylko minęliśmy miasto, które w sierpniu 2005r odwiedziła Katrina zaczęły się pierwsze jazdy - znikające tekstury. Szybki reset auta
i walka trwa dalej. Mijamy Miami kierując się na północ w stronę Waszyngtonu. Na granicy dopada mnie druga zawiecha, reset auta i... bug z wczytywaniem się gry.
Piszę do olo aby kontynuował jazdę. Po 15min po komunikacie "problem z połączeniem" gra łaskawie mnie puszcza dalej. Spadam na ostatnią pozycję i zaczyna się pościg na botem nr 3. Po kilkuminutowej walce udaje się go wyprzedzić. Namierzam bota numer 2 i... ciemność. Informuję o całej sytuacji kompana wyścigu aby wyszedł z gry to być może pojadę dalej. Mijają 2 minuty - udało się. Ponownie dopadam ostatniego bota sytuacja się powtarza, po dołączeniu olosagarisa do gry. Czas płynie a ja mam czarny ekran. Kolejna propozycja aby odłączyć się od ekipy. Strzał w "dyszkę". Dojeżdżam w okolice Rushmore i znikają tekstury. Nic nie robię i po kilku sekundach puszczony ze szponów. Walka o pozycje trwa w najlepsze. Niczym Tomahawk osiągam ponownie 1 cel - bot na 3 pozycji.
Przemierzam Park Glacier oraz resztę zaśnieżonego obszaru gry przy pomocy driftu
Zapada zmierzch na obrzeżach Kolorado. Myślę, teraz nastąpi frustracja.
Ciemność, nic nie widząc poza czubkiem maski będę jechał na czuja (rozjaśnienie ekranu? Nie ma tak łatwo). Cudem udaje mi się dogonić pozostałe boty, Na 2 cp przed metą jakby nie inaczej znikają tekstury, na krótko ale wystarczająco długo aby spaść na ostatnią pozycje. Gaz w podłogę, nitro w ruch i na ostatnich centymetrach wyścigu udaje mi się wyprzedzić tylko jednego bota.
A na koniec co, brak informacji o zaliczeniu acziwka
Nie wiem czemu jestem pierwszy na screenie?