Tak wiem, znowu odkopuje temat.
Przesiadka na Windowsa 10 pozwoliła mi w końcu zasmakować Forzy Motosport. Dlatego też niedługo po zainstalowaniu nowego systemu ściągnąłem te prawie 20 GB danych, które zajmuje Forza Motorsport 6: Apex i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Model jazdy jest bardzo przyjemny, choć granie na klawiaturze z włączonym jedynie ABS'em to dość karkołomne zadanie nawet na standardowym sterowaniu (nie chciało mi się jeszcze klawiatury podłączać). Wybór aut, jak na grę za darmo, jest naprawdę bardzo duży. Trasy: Niby jest tylko sześć lokalizacji, ale jest Tor Top Gear a to już bardzo dużo. Nawet model kampanii i zdobywania aut jest w porządku i zapewnia zabawę na około dwie godziny, w porywach trzy licząc powtórki. Jedyną rzeczą, do której bym się przyczepił jest model zniszczeń. Już nawet nie chodzi o to, że wizualny jest dosyć mierny i naprawdę dużo trzeba, by autu stała się większa krzywda od zewnątrz (choć same detale wyglądają nieźle), ale to wygląda słabo nawet na tle poprzedników:
10 Years Of Forza Motorsport 1-6 - A High Quality Graphical Comparison
Ale wracając, gorsze jest to, że mechaniczny model zniszczeń to wydmuszka. Ściślej, części albo pozostają nietknięte, albo są w pełni zniszczone, nie ma nic pośrodku. Najbardziej to widać z silnikiem, gdzie albo jest w pełni mocy, albo dogorywa wypluwając z siebie 10% oryginalnej mocy i telemetria to potwierdza. Części mają albo stan 0%, albo 100%. 10 lat starsza Toca Race Driver 3 zrobiła to znacznie lepiej. Może jest tak tylko w Apexie, albo coś ustawiłem nie tak, ale chyba nie.
Muszę jednak pochwalić optymalizacje. Na moim sprzęcie wysokie detale i nawet Full HD nie robią większego problemu w wyrobieniem ok. 50-60 FPS, co bardzo cieszy, a jest na czym zawiesić oko, bo gra jest zaiste bardzo urokliwa.
Mimo pewnego niesmaku Apex mi przypadł do gustu i kto wie, czy nie zainwestuje w Horizona 4...
„Dodanie mocy czyni cię szybszym na prostych. Pozbycie się masy czyni cię szybszym wszędzie”. Colin Chapman - założyciel Lotusa