Izek pisze:No cóż, wybrałem sekwencje i to był błąd numer jeden, ale nie czułem się dość mocny by jechać z jedną ręką na kole i drugą na wajsze. Za mało treningów. Zaprawiony w klawiaturowych manualach Jacuś miał więc gotowy atut. Stratę jeszcze dałoby się odrobić w zakrętach, gdzie momentami wyraźnie czułem ślamazarność Siemkinsa (o ile akurat sam ślamazarnie jakiegoś nie pokonywałem, nasz dystans się zmniejszał), ale o wszystkim i tak przesądził piękny bug. Nagranie Xarlitha wszystko wyjaśni, jednak fakt, że wytrenowany manewr nagle "z dupy" (przepraszam, musiałem) obraca mnie na dach i serwuje wycieczkę na pobocze mówi sam za siebie. Ale z drugiej strony jak gonić szybszy na prostej manual jeśli nie techniką wchodzenia w łuki? Jak widać z tego założenia nie wychodzą panowie z Atari, którym z całym szacunkiem pokazuję im "serdeczny" palec. Biorę się teraz na 200% za szkołę, a do wyścigów wrócę jak poziom tej gry osiągnie pod względem fizycznym przynajmniej przyzwoity poziom.
:nea
Sam miałem dość sporego pietra przed wyścigiem o jego losy. Podczas Q zdążyłem zrobić 130 km, co jak porównać do poprzedniego wyścigu daje jakąś 1/10. W-end na wyjeździe i z dala od TDU. Powrót zaplanowałem w nd nieco wcześniej i dzięki temu o 18ej mogłem troszkę potrenować z Xarem i Michauem (potem dołączył MegaDzik). To właśnie podczas tego krótkiego godzinnego treningu wyglebiłem się jak Ty. Poznałem także dodatkowe miejsce, gdzie można wywinąć piruet przez prawy bok, a mianowicie dojazd do nawrotu i ta fałszywa hopka.
Auto ślizgało się na tarkach, lądowało na dachu na hopkach, mimo że to było "nudne wyjące Ferrari" (czy jakoś tak). W rezultacie dużo pewniej czułem się na prostych niż na wygibasach, stąd pewnie Twoje doganianie mnie w zakrętach, a moje odjeżdżanie na prostych - wolałem zwolnić bardziej w zakręcie, ale za to dobrze z niego wychodzić (a zakrętów po 90 stopni i więcej nie brakowało).
W wyścigu miałem 1 spory błąd - zarzuciło mi tyłem przy lądowaniu i odwiedziłem pobocze właśnie na tej hopce przed nawrotem, ale wiedziałem jak się zachować, by szybko wyjść z opresji. Przewaga stopniała do mniej niż 3 sek. Następnie zrobiłem praktycznie perfect lap i znów przewaga wzrosła do jakiś 4 sek, a potem zobaczyłem zieloną kropkę jadącą po trawie..
Przewagi zrobiło się 7 sek, do mety jakieś 4-5 okrążeń tego krótkiego toru i co prawda Michau dojechał na 5 sek, czyli urwał jakieś 2 sekundy, to jednak dowiozłem 1sze miejsce z całkiem niezłym wynikiem końcowym.
Osobiście jechało mi się zadziwiająco pewnie, a przez taki a nie inny przebieg wyścigu, było to w miarę łatwe zwycięstwo, mimo że tak mało czasu poświęciłem treningom. Mimo to, do błędu Izka spinka była niezła, bo 1 średnio ciężki błąd i to ja bym wąchał spaliny.