Wrzucam w drugiego posta bo wyszła trochę ściana tekstu...
W końcu przyszły zegary, na razie jeden (problemy z dostawą od producenta w Japonii

). To, co miało być szybką robótką na 20 minut szybko przerodziło się w
7 godzinną wojnę

No, ale od początku...
Żeby zamontować czujniki do zegarów musiałem założyć wafla pod filtr oleju. Niby nic trudnego, odkręcić filtr, wkręcić wafel z czujnikami, zakręcić filtr i gra gitara. Proste, racja?

No
[cenzura!] jednak nie.
K24Z3 to taki trochę upośledzony kuzyn K24A - niby to samo, ale jednak nie do końca. No i taka też była sytuacja z filtrem oleju. W K24A jest on na tyle silnika, w połowie bloku - na około jest mnóstwo miejsca. K24Z ma go na samym dole silnika, zaraz za miską olejową. Świetne miejsce do zmiany oleju, katastrofa do czegokolwiek innego. Żeby w ogóle wcisnąć tam wafla musiałem zdjąć "szyję" z mocowaniem filtra i przyciąć kołnierz.

Dobra, trzy śruby, nic trudnego, jedziemy z tematem.
Oj jak bardzo ja się myliłem.

Jakiś bardzo, z braku lepszego słowa, utalentowany inaczej inżynier stwierdził, że nie, śruba nie może być 5mm niżej - o nie nie, to byłoby za proste i za przyjemne. Więc śruba jest centralnie za wałkiem pośrednim. Tak, dobrze widzicie. Żeby wykręcić jedną zasraną śrubę trzeba zdjąć piastę, półośkę i wałek pośredni razem z łożyskiem. Jak to zobaczyłem to o mało nie strzelił mnie grom z jasnego nieba. No ale nic, jak mus to mus, jedziemy z koksem.

Po około dwóch godzinach poświęconych wybebeszaniu połowy zawieszenia i układu napędowego (oraz wyklinania na czym świat stoi) w końcu udało mi się odkręcić mocowanie filtra. Myślę sobie, "teraz to już z górki".
No i to był błąd.


Podcięcie i wyszlifowanie mocowania zajęło całe dwie minuty, po raz pierwszy wszystko idzie zgodnie z planem. Przymierzyłem wafla, pasuje jak ulał. Świetnie. No to co, montujemy do auta i składamy?
Nie, moi drodzy, to byłoby za piękne

Po przymiarce okazało się, że brakuje dosłownie 1.5mm od strony bloku silnika. Wygramoliłem się spod auta z żądzą mordu w oczach i odpaliłem szlifierkę.
Jak nie pasuje to już za chwilę będzie pasować.

Kilka fajek później wszystko już ładnie do siebie pasowało i mogłem składać wszystko do kupy. Pozostało jeszcze tylko przeciągnąć kable od czujnika przez błotnik (co na szczęście okazało się w miarę bezbolesne, trytrytki na ratunek!) i wszystko podłączyć. Elektryka została ogarnięta poprzedniego dnia więc po przeciągnięciu kabli za deską wystarczyło wszystko wpiąć i przykleić do blatu.
Efekt jest mega i jestem bardzo zadowolony ale niestety moje plecy i ramiona się nie zgadzają i bardzo odczuwalnie protestują

