Czas leci szybko, ale kilometry jeszcze szybciej. Minęło 1,5 miesiąca, dobijamy do 4000km, a przecież nigdzie się nie jeździ
Autko zaraz po odebraniu dostało nowy olej, filtry, prawy dolny wahacz oraz amortyzatory z tyłu, które przy nadarzającej się okazji wymienię na Sachsy. Kayaba niestety źle się spisuje, ale nie ja to kupowałem...
Od samego początku borykałem się z dużym spalaniem - 12l w mieście, ok. 10 w trasie, przy wskazaniach komputera ok. 8 w mieście i niecałe 6 w trasie... Mój interfejs pokazał błąd sondy, ale nie chciało mi się wierzyć, że ona może aż tak podnosić spalanie, dlatego odwiedziłem kumpla w warsztacie, żeby mi się podpiął pod kompa i sprawdził wtryski. 2 i 4 cylinder trochę jakby odstawał od pozostałych, ale nie znając norm, nie wiedzieliśmy czy już je robić. Poza tym w moim odczuciu samochód zbyt dobrze pali w każdych warunkach, żeby coś było z nimi nie tak. Ojciec, w celu uspokojenia mnie, zaproponował wizytę u swojego mechanika i tam pod oryginalnym kompem Mercedesa, samochód przeszedł pełna diagnostykę od a do z. Wtryskom jeszcze bardzo daleko roboty, ale dowiedziałem się, że sonda może jak najbardziej generować takie spalanie
Ponadto przez błędy na kompie od dłuższego czasu nie wypalał się DPF i trochę przekroczył swoja normę, więc po ogarnięciu sondy miałem wrócić na wypalanie. Po wymianie sondy nadal nie udało się go wypalić, ponieważ była za niska temperatura spalin. Zostałem odesłany przez Krzysia do domu z poleceniem wyczyszczenia EGR.
EGR mnie niestety pokonał, ponieważ był tak zapieczony, że nie udałoby się go wyjąć bez niszczenia go. Na szczęście, za 100zł udało się kupić drugi, który wyczyściłem i założyłem. W poniedziałek zostawiłem samochód na cały dzień w Merc-Team i po pracy otrzymałem telefon, że samochód jest gotowy do odbioru. DPF wypalił się bez żadnych problemów, a przy okazji została wymieniona grzałka odmy olejowej, bo też wywalała błąd, którego nikt nie mógł skasować.
I tak samochód na dzień dzisiejszy jest pozbawiony wszystkich błędów diagnostycznych, DPF powinien już się sam normalnie wypalać podczas jazdy (niestety ciężko to sprawdzić, bo nie kopci, a komputer pokazuje tylko spalanie dzienne i średnie od resetu), a spalanie chyba wróciło do normy. Będę to sprawdzać dokładniej po wypłacie
Od zakupu pękło 1,5k pln, nie licząc OC, a najdroższa z tego wszystkiego była sonda. W bagażniku jeździ jeszcze nowe łożysko, drążek kierowniczy i tuleja pływająca do wahacza tylnego. Zostało jeszcze ogarnąć któreś hamulce i wyważenie kół, bo telepie przy hamowaniu i powyżej 110. Lakiernik przesunięty na sierpień.
Podsumowując, nie przypuszczałem, że będzie mi się nim tak dobrze jeździć. Napęd daje dużo frajdy, nawet przy normalnej jeździe i trochę żałuję, że nie przesiadłem się na rwd wcześniej. Każdemu kto się nad tym zastanawia, polecam śmiało
Mi nawet automat pasuje, bo prawie 90% mojej jazdy, to korki/miasto albo trasa. A jak chcę powariować, to też się jakoś dogadujemy