Nexeny mają cały czas opinię "najtańszych, najgorszych chinoli" (co jest o tyle nietrafione, że to opony z Korei Południowej), ale wydaje mi się, że szybko się pną do góry - dość powiedzieć, że Porsche wybrało jakieś Nexeny do stosowania na tzw. "pierwszy montaż" w Cayenne. Oczywiście model gum kupiony do Accorda to zapewne nieco niższa półka, ale idę o zakład, że będą lepsze niż np. wspomniane Zeetexy (co ciekawe, ta marka pochodzi z Dubaju) czy też od dość w Polsce popularnych, ale niespecjalnie dobrych (według testów) Falkenów. Czy Nexen byłby lepszy od Dębicy - od większości modeli pewnie też, ale zapewne nowe Presto HP/UHP byłyby porównywalne.
Podejrzewam, że Nexeny można by teraz pod względem jakościowym porównać nawet jeśli nie do Hankooka, to przynajmniej do Kumho - obie te marki były stosowane np. w nowych Daewoo w połowie lat 90. i często były uważane za najgorszy element tych aut, a tu proszę - w testach radzą sobie obecnie naprawdę nieźle. Hankook potrafi być czasem w pierwszej trójce w różnych klasach opon.
Podsumowując tę część wywodu
uważam, że nie jest źle, choć osobiście pewnie zerkałbym w pierwszej kolejności na Yokohamy (mam w Mondeo nieprodukowany już model C.drive 2 AC02 i jestem MEGA zadowolony), Nokiany (też mam dobre doświadczenia), Uniroyale czy ewentualnie Fuldy.
Co do gazu, osobiście jestem raczej przeciwnikiem tego rodzaju zasilania, chyba że zostało założone w fabryce (nie u dealera czy w zakładzie LPG). Mega mnie denerwuje "dziurawienie" auta po to, żeby założyć mu instalację. Oczywiście, są fury którym sam fakt zasilania gazem zupełnie nie przeszkadza, ale np. o Hondach naczytałem się dość sporo, że nie przepadają za LPG. To, że na forum sporo ludzi sobie to chwali - nie wątpię, że tak faktycznie jest. Trzeba też jednak brać pod uwagę, że na forach danej marki czy modelu - a już w szczególności forach Hondy czy Accorda - rejestrują się raczej głównie pasjonaci, którzy by gazownikowi dupę urwali, jakby coś spartolił.
Sam jeżdżę wspomnianym Mondeo, i do niego za cholerę bym gazu nie montował, choćby przez to, że mam ręczną regulację luzów zaworowych - i to najdroższą metodą, bo przez wymienialne szklanki. Na benzynie luzy wystarczy sprawdzać co 160 tys. km (u mnie nawet nie trzeba było ich regulować), a na gazie trzeba to robić... co 40 tysięcy kilometrów. Samo to wystarcza mi do stwierdzenia, że mój silnik najwidoczniej nie polubiłby się z gazem.
I ja osobiście wolę jednak coś z mniejszym i oszczędniejszym silnikiem bez LPG, niż mocniejsze z LPG. A już za totalną siarę uważam montaż LPG w furach typu Hummer H2 albo zabytkowy Chevrolet Camaro.
EDIT:
Sorka, nie zauważyłem czwartej strony wątku, a się zabrałem za pisanie elaboratu... A kierownica faktycznie wyszła super jak na taką domową regenerację.