Jakoś nigdy się tutaj nie rozpisywałem nie wiedząc czemu
, ale dzisiejszy dzień zaczął się wyjątkowo, i do teraz przechodzą mnie ciarki, ale od początku
Kiedyś wspominałem, że:
Mimi pisze:u mnie ubogo w abarth'y. Jest już tylko Punto Evo właściciela salonu Fiata i rzadko go widać.
We wrześniu kończyło się ubezpieczenie w samochodzie rodziców więc wybrałem się wraz z mamą do salonu w celu przedłużenia jego o kolejny rok, spotkałem tam właściciela multisalonu
(Fiat, Alfa Romeo, Seat, Isuzu, Hyundai, Honda, SsangYong) (jakby to było coś dziwnego
), no i podjechał on swoim pięknym, czyściutkim, lśniącym Abarth'em Punto EVO esseesse - nieziemski widok
jako iż jest to znajomy rodziców to jak zwykle podszedł do nas się przywitać i tak jakoś wyszło, że przeszliśmy do tematu wyżej wymienionego Abarth'a. Oczywiście zaproponował mi, że mogę się przejechać, niestety czas naglił i nie mogłem oddać się tej przyjemności, ale za to powiedziałem, że następnym razem jak będę miał czas to i owszem wpadnę popodziwać jak i przejechać się tym cudem - ten dzień nastąpił właśnie dziś w godzinach popołudniowych przejeżdżając (całkiem przypadkiem
) koło salonu zauważyłem, że w ten piękny słoneczny dzień na parkingu odbija promienie słoneczne piękny czerwony Abarth - nie mogłem się powstrzymać i zajechałem. Przejeżdżając przez bramę i parkując na miejscu gdzie rozładowuje się nowiuteńkie samochody dla klientów moje oczy ujrzały coś bardziej egzotycznego
, a mianowicie na na parkingu za salonem stało Maserati GranTurismo S było ono w pięknym błękitnym kolorze po zajrzeniu do środka moje oczy ujrzały niebiańską biel ładniejszą niż tą z reklamy Viziru, która była wszędzie na podsufitce jak i na siedzeniach - zamurowało mnie, biegiem poleciałem do właściciela salonu, zapytać czyje to cudo tam stoi. Wparowałem tak szybko, że nie zauważyłem, że ma gości u siebie. Jak się okazało samochód stojący na parkingu był jego, tak więc po krótszej rozmowie i
oczami jak u kota ze Shrek'a zapytałem, czy mógłbym się przejechać, w odpowiedzi usłyszałem tylko "Jak się nie rozbijesz to czemu nie
" No i zaczęło się tak mi się ręce trzęsły, że nie byłem w stanie nawet chwycić klamki
, gdy już udało mi się opanować parkinsona to wsiadłem - pierwsze wrażenie ? Może nie powiem tego ale było nieziemsko, a zrobiło się jeszcze bardziej gdy odpaliłem tego potwora. Ryk prawie pięcio litrowego potwora V8 sprawiał, że ciarki mnie nie opuszczały, a wszystkie włosy stanęły mi dęba - nie do opisania uczycie ! Można by się rozpisywać dalej o mięknie tego samochodu ale przejdźmy do tego czego bałem się najbardziej - do jazdy ! Jeździłem już wcześniej Lamborghini Gallardo Spyder ale Maserati jest bardziej szatańskie i nieprzewidywalne ze względu na napędzaną tylko jedną oś - tylną. W końcu udało mi się wyjechać na ulicę na razie spokojnie nie było jak depnąć bo od razu jest rondo, za rondem od razu gaz w podłogę i się zaczęło ! pomimo włączonej jak na razie kontroli trakcji auto zamiatało tyłkiem jak zwariowane - skrzynia biegów rewelacyjna w mgnieniu oka zmieniała przełożenia. Po krótszej przejażdżce odważyłem się na całkowite wyłączenie wszystkich wspomagaczy, wydech zrobił się jeszcze głośniejszy, zawieszenie jeszcze sztywniejsze, a skrzynia biegów jeszcze szybsza, czuć było każdą zmianę biegów przy wciśniętym gazie w podłogę i kliknięciu łopatką samochód urywał głowę i łamał żebra - wspaniałe uczucie, ale ale nie zapominajmy, że jestem ciągle w terenie zabudowanym, gdzie są inne samochody, piesi i skrzyżowania ! - nie no dobra żartuję zapomnijmy o tym ! GAAAAZ W PODŁOGĘ
!! I tak zbliżając się do ronda nadszedł czas aby wypróbować hamulce, na zegarach pojawiło się już dawno 200km/h
(nie róbcie tego w domu !). Noga z gazu przeniosła mi się na hamulec i tak w ciągu paru sekund samochód się zatrzymał - najgorsze uczucie w moim życiu, jakby chciało Ci urwać twarz i wszystkie części ciała. Po wjechaniu na rondo postanowiłem zobaczyć, czy ciężko tym samochodem lata się bokiem, po chwili zaprzestałem tego gdyż po lekkim wciśnięciu gazu tył auta od razu wyprzedza resztę samochodu. I tak powoli dobiegamy do końca mojej dzisiejszej przygody z tym potworem, po zaparkowaniu i wyczyszczeniu 1/4 zbiornika
oddałem klucze właścicielowi, który na pełnej pi... gazie pojechał hen daleko do swojego domu, słychać go było jeszcze dobre parę chwil, ze łzami w oczach jednak na dzisiaj postanowiłem podziękować za przejażdżkę Abarth'em bo mimo iż jest to świetny samochód po zakończonej jeździe tamtym potworem bałem się, że Abarth może mi nie przynieść tyle wrażeń. Nie pozostało mi nic innego jak zapowiedzenie mojej kolejnej wizyty która mam nadzieję skończy się upragnioną przejażdżką autem ze skorpionem na masce.
Mam nadzieję, że to co napisałem ma jakikolwiek sens, gdyż ciągle w uszach słyszę tą piękną symfonię V8.