adamsky73 pisze:Niech więc pozostanie w wersji oficjalnej, że nie chciałem koledze zwijać takiej kasy sprzed nosa
:dzieki
adamsky73 pisze:Gratulacje Mistrzu
:dzieki po raz drugi
adamsky73 pisze:Jachty są najlepsze do zapraszania znajomych i nie widzę w nich niczego złego. Fakt, gdyby pływały to byłoby fajniej, ale wyobrażacie sobie ile by trwał rejs z Ibizy na Oahu?
Pewnie tyle samo, co przelot z Ibizy na Hawaje bądź odwrotnie, czyli jedno kliknięcie. Pewnie w promocji były jakiś filmik, analogiczny np jak przelot na Wyspę Kasyn. Nie obraziłbym się
adamsky73 pisze:A kto jest ojcem Pablito nadal nie wiem...
I chyba się nie dowiesz, bo nie o tym było moje story. Nawet nie mam pojęcia z czym tego ojczulka zjeść. Intuicja podpowiada mi jakieś wenezuelskie klimaty, ale w to nie chcę wnikać
Odpowiadać na Wasze wcześniejsze wtrącenia raczej nie ma potrzeby, były to zazwyczaj wtręty irytacji i zniecierpliwienia albo jakieś humorystyczne przerywniki i niech tak zostanie. Opowiem za to co nieco o sposobie pokonywania mojego wyzwania. Napiszę jak ja to obmyśliłem, jak to jechałem i jak moim zdaniem należy pokonać tę trasę.
Instrukcja (+opis)
Wyzwanie, a na jego przejazd 1.05, o czym jeszcze przypominał opis. Podpucha. Pierwsza i największa, mająca najdalej idące konsekwencje podczas całego przejazdu. W 1.05 w Italii, choćbym nie wiem jak się starał, nie dałem rady przejechać i zaliczyć wszystkich 6 radarów, trzymając się wyłącznie toru/asfaltu.
Jedziesz to wyzwanie po raz pierwszy, drugi i trzeci. Odliczanie początkowe, grzejesz z całej siły do przodu, do pierwszego radaru. Potem rura, by zaliczyć kolejne. Na ostatni nie starcza czasu. Myślisz, że jechałeś za wolno. Nie ma opcji, byś pomyślał o czymś innym. Widzisz przecież, że ostatni jest zaliczony, czyli byłeś za słaby. Powtarzasz, starając się do niego dojechać. Tracisz kolejną kasę, kolejne 100k i jeszcze jedne. Potem zaczynasz rzucać mięsem, myśleć o cheaterach itp. Następnie albo dajesz na luz i zlewasz sprawę albo zaczynasz kombinować. Kombinuj, spoko, masz prawo, ale kasa, którą do tej pory zużyłeś na starty już jest moja.
No to myślisz sobie, że może trzeba zawrócić i pyknąć radary w odwrotnym kierunku. Trasa nie wyklucza takiej możliwości, ale szybko przekonujesz się, że nie tędy droga. Jednak jest już za późno. Kolejne Twoje pieniądze zasilają pulę wyzwania.
W zależności jak szybko uświadomiłeś sobie, że nie dojedziesz do mety bez przeprawy po zielonym, zależy o czym teraz będziesz myślał. Starasz się polecić na szagę. Brawo. O to chodzi. Odgadłeś zagadkę tyle tylko, że wpadasz w kolejną pułapkę. Zdążyłeś do ostatniego radaru? Tak to każdy by zdążył, więc nie ma powodów do dumy. Ale pasek kary ma 3 gwiazdki i zbierasz kupę parny km/h, przez co Twój końcowy wynik jest dużo niższy, niż wynosi rekord. Kolejne bluzgi, kolejne zrezygnowane osoby, kolejne podejrzenia. "Powiedz nam tylko jak przejechałeś po zielonym bez kary, to sobie poradzimy". Nie wątpię. w tym jednak cały sekret i najgłębiej ukryta pułapka.
Odliczanie przed startem, potem świadomość, że jest tylko 1.05, a także wyrobiony już nawyk żeby zapitalać od samego startu zbiera żniwo, którym są kolejne 100k poświęcane na wpisowe. Najbardziej perfidna zasadzka była właśnie tu, aby nie grzać od samego początku. Należy pozwolić wystartować odliczaniu i poczekać około 6 sekund. Gdy zegar dojdzie do 59 sekund ruszam. Pokonanie pierwszych 2 radarów jest dziecinnie proste. Uzyskiwałem do 198km/h na 1szym i do 207 na drugi. Być może komuś z Was udało się więcej. Trzeci radar jest kluczowym, zaraz po radarze ostatnim. Jest ustawiony na bardzo ciasnym zakręcie. Aby dobrze w niego wejść, trzeba zachować dużo prędkości z poprzedniej szykany i skrętu w lewo. Ja to robiłem a 3ce. Średnio uzyskiwałem tak jakieś 140parę km/h. Czasem 135, innym razem powyżej 150. Gdy jednak zmontowałem te 160 i zobaczyłeś średnią po 3 radarach na poziomie 92km/h wiedziałem, że jest to mój najlepszy wynik do tej pory. Zignorowałem zatem przeciętne rezultaty z dwóch pierwszych radarów.
Po 160km/h w tym zakręcie nie obyło bez hamowania. Nie mogło być jednak zbyt gwałtowne, bowiem do 4 radaru trzeba się maksymalnie rozpędzić. Dojeżdżałem do niego na 5ce. Potem, jak zauważyłem dużo później, już po wystawieniu wyzwania, zamiast rzęzić na 5ce do radaru nr 5, można było wrzucić 6 bieg i pyknąć ponad 260km/h na tym radarze.
Dochodzimy do najbardziej newralgicznego punktu. W łuk w prawo należy złożyć się tak, jakby chciało się go pokonać w pełni po asfalcie. W pewnym momencie, ostatnim z możliwych, przy redukcji do 4 lub 3ki, wpaść między drzewa i jak najkrótszą trasą i z największym speedem pokonać odległość dzielącą nas do radaru nr 6. W momencie błysku flesza ostatniego z radarów powinien zakończyć się czas.
Już tłumaczę, jak to wygląda na przykładzie. Startujesz przy ok 59 sekundach. Wszystkie radary pokonujesz na max prędkości, bez ociągania. Wypadając z 3 radaru i dojeżdżając do miejsca gdzie zaczyna się "pit-lane" powinieneś mieć około 21 sekund. Zbliżając się do radaru nr 5 powinno się rozpocząć odliczanie. Wpadasz na zielone przy około 3sek do końca. Mijasz radar, kończy się wyzwanie, a Tobie zostaje naliczona wyłącznie kara za dojazd do radaru, nie ma kary za przejazd za drogą na trawę, bo skończył się czas. W ten sposób kara z jaką kończysz wyzwanie powinna oscylować w okolicach 3 km/h z małym hakiem (poniżej 3 nigdy nie zszedłem).
Głównym zagrożeniem jest nieukończenie wyzwania przez upływ czasu. Dziesiątki razy na trenie nie dojechałem, bo zabrakło mi pół sek, albo wpadałem na radach, ale zaczął się już przyciemniać ekran i mimo charakterystycznego dźwięku robionego przez radar zdjęcia, pomiar nie był zaliczony. Z drugiej natomiast strony, nie wiedząc ile tego czasu trzeba odczekać na starcie (zakładając, że w ogóle się na to wpadło), do radaru nr 6 dojeżdża się za wcześnie i nalicza nam dodatkową karę (bo wyhamować na szerokości jezdni nie jesteśmy w stanie). Inne zagrożenie to poślizg na trawie podczas dojazdu do ost radaru. Ty się ślizgasz, auto traci prędkość, kara rośnie i nawet jak doczłapiesz się do zdjęcia, to podejście jest spalone. Na to wszystko tracisz czas, nerwy i pieniądze. Niektórzy zrezygnowali w trakcie. Inni zbankrutowali. Jeszcze innym przeszkodziła pogoda, albo niedostępne serwery (co miało miejsce wczoraj wieczorem). Ja na trenach miałem idealną pogodę i podejść ile dusza zapragnie, aby zrobić to, co opisałem wyżej. Ponadto miałem pomysł jak to wszystko zgrać i gdzie podłożyć miny, na które na się nabrać jak najwięcej ludzi, a najważniejsze jak osiągnąć to, by ludzie rozszyfrowując jedną zagadkę i myśląc, że już teraz im się uda, byli w błędzie bez świadomości beznadziejności swojego położenia i istnienia innych pułapek. Sami osądźcie, czy mi się udało.
Jutro z rana umieszczę to wyzwanie raz jeszcze w MCW, aby każdy chętny miał okazję sprawdzić teorię w praktyce.
:dzieki