Kupiłem Jacht. Ba! Kupiłem sobie 2 Jachty (dalej jeździłem w MCW, dochodziła też kasa z multi). Z czasem doszedłem do wniosku, że gówno warte te posiadłości. Może gdyby była możliwość, jak zapowiadano, podróży Jachtem między wyspami, bym je zachował. A tak? Kolos z 6 miejscami garażowymi, za którego każą mi płacić 5 i 7 mln. Wypchajcie się!
Obok tego pamiętnego wyzwania, zrobiłem niemal równolegle inne. Tym razem wyścig, żeby było śmiesznie, na trasie "Sandał do dechy", czyli traski, na której swój finał mieć będzie Grozokonkurs. Zarobiłem połowę - 5,2 mln (zdjęcia wiszą na forum już kupę czasu:
http://forum.tdunlimited2.pl/viewtopic.php?f=166&t=466). Wynik był niezły, nikt nie pobił mojego czasu, radość i satysfakcja również się u mnie zameldowała. Potem na długi czas wyzwania z edytora zeszły na drugi i trzeci plan. W MCW jeszcze trochę powalczyłem, po czym w obliczu nowej sytuacji, jaką był zalew cheaterów we wszystkich dochodowych wyzwaniach, dałem sobie spokój z publicznymi wyścigami, skupiając swoją energię jedynie na koleżeńskich pojeżdżawkach.
Tak minął rok. I jeszcze troszkę. Zajrzałem na listę tras (z ograniczeniem dla znajomych naturalnie). Wisiało tam zadanie o nazwie "Kazosonik". Jak się z czasem okazało - gdy przyjrzałem mu się bliżej - twórcą był Izek. Zadanie punktowe, wynik ponad 13 tysięcy. Zainteresowałem się. Za późno. Nagroda przekraczająca 10 mln przykuwa wzrok, nawet mój. Pojechałem. Naciułałem jakieś 7 tyś. Spróbowałem raz jeszcze: 10 z okładem. Do liderującego Marcina hektar, a może i więcej. Wrzucam na luz, bo teraz nie mam czasu. Wpadnę do gry później, opuszczam wyzwanie. Wtedy dopiero widzę czas pozostały do zakończenia. Kilkanaście minut. Oj, chyba nie powalczę. A może? Włączę jeszcze raz, po czym będę tak długo naparzał, aż wygram, a wyzwanie przecież będzie dostępne, bo w nim będę siedział. Eh..chyba już naprawili ten błąd, że można grać po czasie i zgarnąć wygraną, więc po co ta spina przy zerowej gwarancji sukcesu? Z resztą Siemkins sorry, ale nie masz czasu, zrób to, co miałeś zrobić. Składam broń. Wyłączam grę. Tego wyzwania na pewno nie wygram.
Jednak wyzwanie Izka było takim samym punktem zapalnym, jak kiedyś wyzwanie z radarami na Kelekole, o którym pisałem 2 kilometry tekstu temu. Odgrzebałem swoje wyzwanie w edytorze. Z którąś tam łatką poprawiono lukę w grze, która dawała możliwość wysyłania swoich tras, bez konieczności powtarzania w kółko jazd testowych (kiedyś to nawet opisałem:
http://tdunlimited2.pl/tipsy/341-mcw-przydatny-trik). Czekała mnie zatem ponowna walka z torem i autami. Wybieram Italię. Mija 10 prób zanim zaliczam 6ty radar. Aha, o to chodziło! Tak to się robiło!. Rzeźbię. Potem myślę: przecież Ruf rozdupi teraz to Ferrari i nie będzie co zbierać. Sprawdzę Rufa. Italia zmiażdżona, nie ma co zbierać. Sprawdzam Vette - kompletne pudło. Myślę o ACR, którego nie mam. Pojawiają się wątpliwości.. Myślę dalej. Może policyjny Viper?
Mimo odrazy jaką czuję, gdy muszę prowadzić to auto (po DLC2 zwłaszcza), testuję Vipera. Daje radę skurczybyk. Jeszcze tylko 30 przejazdów, żeby zrobić jakiś przyzwoity wynik i można wrzucać. Wysyłam sondę (sprawdzić możecie w MCW w zakończonych niedawno wyzwaniach: "Do U want my money?"). Sonda wraca: 7 prób. Zarobiłem 700k, 1mln nagrody do mnie wrócił. Nie jestem zadowolony. Nie cieszy ani ta trasa, ani to auto, ani ta kasa. Coś trzeba zmienić. Wracam do edytora, ograniczam do jednego słusznego auta, czyt. Italii, robię wynik 193 z groszami i pełen wątpliwości wysyłam.
Puszczam to samo wyzwanie dwa razy. Raz dla ogółu, by sprawdzić czy przyciągnie jakiś oszustów, ale także, by dać możliwość przejazdu wszystkim tym, którzy znaleźli ten wątek na forum i chcieliby się sprawdzić, a z różnych powodów nie mają mnie na liście znajomych. Dla znajomych daję większą nagrodę, bo tych wybieram i dobieram starannie, więc z tej strony nie spodziewam się ciosów poniżej pasa. Mam wśród nich trochę kosmitów, z Marcinem na czele, którego, jak się okazało, słusznie się obawiałem. Jako jedyny dobił niemalże do mojego wyniku, więc chyba poznał jego wszystkie pułapki i nauczył się je omijać. Pozostało jedynie zrobić "ten jeden przejazd", który dałby wygraną, ale to, na moje szczęście się nie udało.
Na tym właściwie kończy się ta historia. Jeśli przeczytałeś ją w całości, to jesteś gość. Pragnę zaznaczyć, że jest ona prawdziwa od pierwszego do ostatniego słowa. To moja forma podziękowania dla tych wszystkich, którzy poświęcili swój czas (i zdrowie
), aby wziąć udział w moim wyzwaniu. W ten sposób, chciałem Was chociaż na chwilę zaprosić na mojego świata, do świata Siemkinsa i pokazać Wam, jak to wygląda od środka. Pokazać świat TDU 2, rywalizacji, fair-play moimi oczami, z mojej perspektywy. Emocje, których nie brakuje w tej, jak i 3 wcześniejszych opisach są prawdziwe i autentyczne. Obraz nie jest niewyregulowany, proszę nie poprawiać odbiornika. Tak to wyglądało, do dziś to pamiętam.
Dzięki Wam wszystkim, za kolejną nie garść, ale całą wielgachną kupę emocji, rywalizacji, a przede wszystkim dobrej zabawy.
Wyzwanie dobiegło końca. 3 pamiątkowe zdjęcia (z dnia dzisiejszego, godzina widoczna u dołu fotek)
tabela
potwierdzenie
wyzwanie 10k/ równoległe
W sumie dokładnie 350 prób pobicia mojego wyniku. Na moje szczęście, żadna nie zakończona powodzeniem.
Raz jeszcze wszystkim serdecznie :dzieki
PS. Tak jak obiecałem, wrzucę najdalej jutro dokładny opis swojego wyzwania, a zarazem udostępnię je ponowie, aby każdy z Was, mądrzejszy o własne doświadczenia i moje wskazówki miał okazję zrobić średnią 193 km/h lub więcej.