Siemkins pisze:Qr Bbposttraktują akapity poświęcone jazdom z Bromem.
Tak a propos, to ja również miałem swojego "Broma", o ile rozumiesz o co mi chodzi. To był taki kompan podróży, z którym wrażenia z jazdy
mocno różniły się, od tych z pozostałymi graczami.
Tarantul1234, bo taki miał nick mój "Brom", był typowym ruskiem, który samotnie przemierzał wirtualne Hawaje. W ogóle nie znał języka angielskiego i jeździł tylko czarnym S7. Spotkałem go przypadkowo i choć było to w czasach gimnazjalnych, to stan licznika w moim S7 Twin Turbo wskazywał już dumne 7000 kilometrów. Teraz wiem, że to kicha, ale wtedy uważałem siebie za szybkiego gracza, który pobłażliwym okiem patrzył na oferowane przez forumowiczów na tdu.com.pl pojazdy, z pokaźnymi - ich zdaniem - przebiegami w okolicy 1000 kilometrów.
Myślałem, że skoro przejechałem już tyle kilometrów, to jestem całkiem zajebistym kierowcą, że szybka jazda i drifting to dla mnie chleb powszedni, więc gdy minąłem się przypadkowo na drodze z jadącym znad przeciwka czarnym S7 Tarantula, to po prostu bez zastanowienia zawinąłem na ręcznym i popędziłem za czarnym punktem na ekranie. Jakim zaskoczeniem dla mnie było to, że nie byłem w stanie dojść gracza, który - podobnie jak ja - jechał na HC. Zdenerwowany obrotem spraw teleportowałem się za nim, śledząc go na mapie i próbując w ten sposób zniwelować różnicę, ale nie miałem szans. Jedno płynne złożenie się w ultra szybki powerslide przy ponad 300km/h i już byłem poza działaniem jego tunelu aerodynamicznego. Rozgorączkowany odpuściłem próby pościgu za Tarantulem i wyłączyłem grę, ale nie minęło parę dni, a nasze drogi znowu się skrzyżowały. Całkowicie przypadkowo połączyło mnie z Tarantulem, gdy stałem gdzieś na parkingu i tym razem ponownie podjąłem próbę pościgu za nim. Krótkie "Hi" z mojej strony i głucha cisza z drugiej... pomyślałem sobie wówczas, że to jakiś gbur (jeszczenie wiedziałem, że Tarantul nie potrafi się porozumiewać po angielsku), ale jego samochód zwolnił i pozwolił mi zniwelować dystans pomiędzy nami, chwilę później już jechałem z nim, choć lepiej pasowałoby tutaj określenie, że jechałem za nim.
Tak zaczęła się moja przygoda z Tarantulem, który - wierzcie mi, bądź nie - nauczył mnie naprawdę szybko pomykać S7 Twin Turbo w TDU. Teraz po latach stwierdzam, że był moim mentorem w zakresie szybkiej jazdy S7 Twin Turbo na HC. Dlaczego? Ponieważ jeździł TYLKO S7 i nasze "wspólne" jazdy zazwyczaj opierały się głównie na zapier******* we dwójkę . Krótkie "Hi" na powitanie i "bye" na pożegnanie. Pomiędzy tymi dwoma słowami praktycznie nigdy nie odpalaliśmy czatu. Nie było przerw na kawę, piwo, wyskoczenie do sklepu, albo jointa. On jechał pierwszy, a ja starałem się za nim utrzymać, co na początku oczywiście mi nie wychodziło. Tarantul chyba nigdy nie patrzył do tyłu i jeśli popełniłem za dużo błędów na drodze, to uciekał mi z pola widzenia. Czy czekał na mnie? Nie, znaczy tak... doganiałem go wtedy, gdy musiał pójść się odlać, albo po 100km stwierdził, że gdzieś mnie zgubił.
Przyznam się szczerze, tak bez zmyślania, że dopiero po przejechaniu, no tak z 15 tysięcy kilometrów w sesji goniąc za Tarantulem byłem na tyle dobry, aby móc się za nim utrzymać. Gość był niesamowity, to jak panował nad maszyną było obłędne, prawie nigdy nie popełniał błędów, lawirował pomiędzy trafficami jakby stały w miejscu i to używając kierownicy Logitech G25(!), punkty wejścia i wyjścia z zakrętu miał idealnie opanowane, kontrolę gazu miał wręcz dla mnie niepojętą. Zero zbędnego dymienia i driftu na pokaz, szybkie złożenie się w powerslide'a, wyczekanie odpowiedniego momentu i natychmiastowe odpalenie elektrowni atomowej na dupie. Wiemy jaki był S7, parę sekund i już przeganiałeś latające samoloty po mapie. Tarantul też latał, oj latał i to bardzo wysoko, był na innym poziomie, mimo że nie potrafił driftować, ot co - wolał szybką jazdę. Niewielu graczy w TDU potrafiło opanować ten samochód i ekstremalnie szybką jazdę w 100%, nawet na NM... tym dumniej się czułem, gdy po pewnym czasie zacząłem przeganiać swojego mistrza. Pozycje się zamieniły i nasze wspólne jazdy już nie polegały na tym, że to ja starałem się go gonić, tylko to on mi siedział na zderzaku. To było dla mnie "coś", gdy do sesji podpinali gracze na NM, ale nie byli w stanie dotrzymać nam kroku. Najzwyczajniej po paru minutach rozłączali się z sesji, czasami bez słowa, czasami oskarżając nas o używanie zewnętrznych wspomagaczy. I to nie jest tak, że dogoniliśmy tych na NM, bo w warunkach klinicznych typu wyścig i próba czasowa zostalibyśmy z pewnością pokonani, ale podczas swobodnej jazdy i przy sprzyjających warunkach tzn. w miarę równa droga, bez ostrych nawrotów byliśmy w stanie z Tarantulem zmusić szybkich graczy na NM do naciśnięcia na pedał gazu, o ile oczywiście chcieli z nami jeździć.
Miło wspominam gościa i żałuję, że urwał się kontakt. Choć na początku był raczej typem samotnika i wolał jeździć szybko, ale sam, aniżeli wolno w grupie, to pod koniec, gdy TDU dogorywało trochę się zmienił i zaczął jeździć w ekipie graczy, z którymi niegdyś się trzymałem. Potem gdzieś znikł, gdy z TDU było już bardzo źle, a że nigdy nie miał xfire, więc przepadł w czeluściach internetu.
W świecie TDU było wielu graczy. Byli Ci, którzy preferowali jazdę na NM i Ci na HC. Byli zwolennicy spokojnych cruisingów i Ci, którzy spędzali całe dnie w wyścigach. Byli drifterzy i po prostu zwykli gracze. Niektórzy z nich byli najlepsi w swoim fachu, a z niektórymi po prostu dobrze się jeździło. Jeżeli chodzi o Tarantula1234, to z całym przekonaniem stwierdzam, że był w ścisłej czołówce wymiataczy w S7 Twin Turbo na HC. Po prostu był kozakiem.
edit/
sry za offtop, tak mnie jakoś naszło przez Twoją książkę.