Nie przypominam sobie takich jazd ani w TDU ani TDU2, a rżnę w te gry równo od premiery, tak samo TC - od pierwszej bety. W The Crew chciałem spróbować tego samego co na Hawajach i Ibizie, jednak tutaj się nie da. Pomijam już te ranodomowe ku*wy - traffici, bo idzie się ich wyuczyć. Loteria fizyki zniechęca. Jedziesz coś w niemal identyczny sposób i za każdym razem inaczej na tym wychodzisz. Nie możesz sobie wyrobić jednego toru, bo z każdym restartem będzie inaczej. Nie wspomnę o tym, że zanim w ogóle ruszysz musisz zrobić kilka restartów, bo nie ma nitro, albo zaczynasz na wstecznym. Dodając do siebie te rzeczy, które w skuteczny sposób nie pozwalają Ci się skupić i złapać rytmu, zwyczajnie odechciewa się.
Na szczęście w free ride to się tak nie rzuca w oczy i idzie o tym nie myśleć, wręcz przeciwnie, da się czerpać przyjemność z jazdy, a babole programistów czasem nawet śmieszą.
Spróbowałem, ale za dużo złych emocji się narodziło przy tym więc wracam tam gdzie było mi dobrze
Wielogodzinne przejażdżki, cykanie fotek i spontaniczne łapanie się na trasie, to mój eden
P.S. Piękne zdjęcie z BMW.