Pojedynek:
Adamsky73 vs SiemkinsTermin:
23.07.2012 godz. 21.25 w masakrycznym deszczuWynik:
3 : 1Z pewnym zdziwieniem, choć wielu z Was będzie pewnie tak samo jak ja zszokowanych, muszę poinformować o pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku. Aby podkreślić ogrom mojego zaskoczenia informuję, że nie zrobiłem screena po pierwszym wyścigu, gdyż byłem przekonany, że nie ja tutaj będę pisał. Ale po kolei...
Wykorzystując nabyte w dzieciństwie indiańskie umiejętności ściągania deszczu, postarałem się, aby pogoda była z tych najgorszych. Pojedynek zaczął się w ulewnym deszczu i z każdą mijającą minutą było tylko gorzej. Spora ilość wody na jezdni znacząco zredukowała znajomość toru u obydwu stron pojedynku.
Zgodnie z umową, jechaliśmy samochodami od A1, idąc w dół z każdym wyścigiem.
Na pierwszy ogień SS kontra Atom 500 V8. Mając dobrze objeżdżonego SS-a byłem przekonany, że to jedyny wyścig jaki wygram. Niestety od początku rządziła pogoda i brak trakcji. W efekcie Siemkins prowadzi 1:0.
Drugi wyścig - RUF Turbo vs Italia. Brak trakcji RUFa daje się opanować, ale Siemkins naciska. Walka zderzak w zderzak. Na szczęście wtrąciła się do rozgrywki latarnia i na mecie RUF ma niewielką przewagę. 1:1
Trzeci wyścig i kolejny problem z doborem aut. Niech będzie kosiarka CSR 260, chociaż na deszczu może być trudna do opanowania. Siemkins wybiera DBSa. Od początku DBS prowadzi bezdyskusyjnie i nie jestem w stanie nic zrobić, poza trzymaniem się możliwie blisko z tyłu. Na ostatniej hopce przed metą sensacja - DBS zarzuca tyłkiem i zbacza z drogi, a kosiarka mknie prosto do mety. 2:1 dla mnie. WTF? Czyżby była szansa?
W czwartym wyścigu obydwaj wybieramy ultralekką kosiarkę RS 500. Wiem po wczorajszym wyścigu z Czaro, że to koszmarny sprzęt do opanowania na deszczu, ale mam szansę ponieważ już wczoraj z tym walczyłem i z tętnem pewnie w okolicach 190 zaczynamy wyścig. Doświadczenie procentuje i Siemkins zostaje z tyłu coraz bardziej. CZYŻBY TO TAK MIAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ woła mój skołowany mózg. Tylko spokojnie i nie rób błędów. Przy 7 sek na zielonym zaczynam coraz bardziej wierzyć w zwycięstwo. Nawet ostatnia hopka na której wywinąłem pięknego pirueta w powietrzu nie była w stanie zepsuć wyścigu. Kosiarka Siemkinsa leci na nos i jest 3:1 dla mnie. Jeszcze nie mogąc uwierzyć bredzę coś o piątym wyścigu, ale przecież nie ma piątego. To już koniec. Siemkins gratuluje, a ja ciągle nie mogę uwierzyć.
Wielkie dzięki za tyle emocji!