Kolejny bardzo udany zlot w naszym wykonaniu...za nami:)
Poza Organizatorem zjawili się: Courius, Jockerpaul,
Gruszmen, Michau, Tradey, Xarlith oraz gościnnie pluszo i Hyundai98PL - serdecznie dzięki za przybycie
A było to tak:
Spotkaliśmy się spontanicznie na wschodnim skraju wyspy, skąd nieco błądząc, dojechaliśmy na parking pod Obserwatorium
Po krótkiej organizacji rura na CPN. Tutaj dołącza do nas Mikrus, jeszcze nie w jedynych słusznych barwach
Jadąc dalej wzdłuż wybrzeża O'ahu dotarliśmy w pobliże Jachtu, ale między jedną a drugą posiadłością skręciliśmy w lewo w kierunku mostów. Ustawić się do tego zdjęcia wcale nie było łatwo
Kolejny punkt - pierwsza (i jedyna) siedziba klubu z czasów TDU 1. Tutaj, aby nie było za nudno, urządziliśmy sobie małe zawody w dualach
Dalej droga prosta do przystani Jachtów. Niektórym bliskość wody skutecznie odbierała rozum
, ale w końcu udało się ustawić do zdjęcia
Tutaj dołącza do nas Xarlith, ale też pod drodze opuszcza nas Jocker, którego obowiązki rodzinne zatrzymały niestety na dłużej
Z samej północy O'ahu jedziemy na południe, na nasz stary klubowy MP
Ostatecznym celem wieńczącym zlot miał być przejazd głównym bulwarem Honolulu, jednak nawet tam nie dotarliśmy. W drodze do miasta zahaczyliśmy o port, gdzie tak zacięcie oddaliśmy się zabawom, że zleciało nam niemal 1.5 h. Nie przeszkodziła nam ani noc, ani ulewa (szkoda, że nie było burzy - byłby super klimacik), ani to, że nie wszyscy mieli UP (to musiałoby być ciężkie - graty pluszo) ani fakt, że nie każdy był na TS.
Najpierw podzieliśmy się na frakcje - białą i czerwoną - na zmianę pogoń i ucieczka. Wygrała drużyna białych, która w 10 minut złapała 3 czerwonych, podczas gdy czerwoni złapali jedynie jednego białego (biali: pluszo, siemkins, gruszmen, courius). Ludzie czuli niedosyt tymi 20 minutami zabawy, dlatego przedłużyliśmy nasz pobyt w porcie. Kolejną zabawą była pogoń "wszyscy na jednego" - 7 goni, 1 ucieka, zaś za złapanego uznawaliśmy dopiero, gdy delikwent nie mógł się ruszyć. Tutaj inteligencją, zimną krwią i wyrachowaniem błysnął Michau, którego czerwonego camaro najpierw nie mogliśmy znaleźć (za ten patent z wyłączonymi światłami
), a jak już znaleźliśmy, to....jakimś cudem znów gubiliśmy, a gdy już niby siedzieliśmy na ogonie, to i tak nie daliśmy radę go złapać przez pełne 10 minut (podobnego wyczynu dokonał Hyundai i jego czerwony Skyline). Niektórzy wpadali w sidła po 3 minutach, inni po 5, jeszcze inni w ogóle. Gdy w grze powoli zaczynało się wypogadzać i przejaśniać, a na tarczy naszych zegarów zbliżała się północ zakończyliśmy oficjalną część zlotu.
Dzięki Pany za ten wieczór.
PS. Jak macie jakieś zdjęcia/filmy, to śmiało wrzucajcie poniżej.