Dźbry
Na prezentację Mondeo przyjdzie jeszcze czas, a póki co wrzucam swojego Puga 205
Samochód wyprodukowano pod koniec 1992 roku, pierwsza rejestracja w kraju to początek 1993 - nie jest to więc o dziwo fura sprowadzana z zagranicy. Silnik 1.1 na gaźniku, według dowodu rejestracyjnego (a raczej jego wtórnika, któryś z poprzednich właścicieli zagubił oryginał...) 60 koni, ale o ile mi wiadomo, silniki TU1 na gaźniku miały raczej 54-55 KM. Skrzynia manualna, 4-biegowa.
Do tego ręczne ssanie.
Auto kupiłem na spółkę z kolegą - nie planowaliśmy tego, ale "tak wyszło". Pierwotnie mieliśmy zamiar kupić bardzo rzadki wóz, Opla Corsę B Cabrio - zresztą egzemplarz, który oglądaliśmy, był jedynym jaki w życiu widziałem na żywo... niestety był po prostu obleśny, na czele ze spleśniałym wnętrzem. Nie chciało nam się "wracać z niczym" i w okolicy wyhaczyliśmy 205. Kupiliśmy w zbyt wysokiej cenie, zwłaszcza że auto było w marnej kondycji, ale nie zabolało nas to aż tak, jako że każdy dał po połowie kasy
Ostatecznie po paru miesiącach kumpel uznał, że chętnie by się już auta pozbył. Jako że ja akurat uznałem, że drugi wóz mi się przyda, to "odkupiłem udziały".
Od strony wizualnej auto jest niestety słabe - na szczęście nie ma jakiejś poważnej korozji (tylko ogniska w paru miejscach, ale żadnej perforacji), ale poprzedni właściciele niezbyt o nie dbali. Na nadwoziu jest mnóstwo wgniotek od gradu, zderzaki są zamontowane na jakichś ordynarnych śrubach - przynajmniej solidnie. Szczytem było to, że gdy filtr powietrza wymagał wymiany, to... jakiś imbecyl po prostu uciął 90% wkładu, zostawiając niemal samą obudowę.
No ale nic to, auto robi kolejne kilometry, nie sprawiając póki co większych problemów. Z najważniejszych spraw, które zostały do tej pory zrobione:
- ogarnięcie silnika i innych dupereli w komorze silnika (m.in. planowanie głowicy, nowe uszczelki, kilka nowych poduszek silnika i skrzyni, nowe uszczelniacze zaworowe, olej wymieniony za pierwszym razem na półsyntetyk 10W40, obecnie syntetyk 5W40 Valvoline MaxLife, nowy płyn hamulcowy i chłodniczy, gaźnik wymieniony na inny w lepszym stanie, nowy akumulator, naprawa rozrusznika itp.),
- ogarnięcie hamulców (z przodu nowe tarcze - klocki miały bardzo dużo "mięsa", zostały tylko przeszlifowane, wyregulowane hamulce z tyłu, w tym ręczny który ma nowe linki),
- wymiana kierownicy na wygodniejszą i ładniejszą trójramienną z lepszych wersji 205 (seryjną wożę w bagażniku
),
- wstawienie środkowych kratek nawiewu (ta wersja 205 ich seryjnie nie miała),
- zakup opon zimowych Uniroyal MS Plus 77 145/80 R13,
- normalne zamocowanie tablic rejestracyjnych w ramkach (były wcześniej przynitowane do zderzaka...),
- wstawienie radioodtwarzacza - dorwałem nówkę sztukę, leżak magazynowy... dorzucili mi nową, zafoliowaną kasetę Roxette
- wywalenie starych opon letnich (2x Dębica Passio, 2x Kumho PowerStar 758, 175/70 R13 czy coś w ten deseń)
Z grubsza tyle, niedługo kolejny przegląd z wymianą oleju (ponownie będzie ten Valvoline) i filtrów. Muszę się też rozglądać powoli za półosiami, bo niestety stukają przy skręconych kołach. Będą też kupowane nowe opony letnie. Dość pilne jest też ogarnięcie układu chłodzenia, bo w korku auto ostatnio pokazało, że potrafi się trochę przegrzewać.
Co do samej wersji - XL nie oznacza tu, że to jakieś powiększone nadwozie
Peugeot dla wersji 3-drzwiowych stosował oznaczenia zaczynające się od "X", dla 5-drzwiowych - od "G". Czyli auto w tej samej specyfikacji, ale z dodatkową parą drzwi, miałoby oznaczenie GL. XL/GL to wersja "druga od dołu", niżej była jeszcze XE/GE. Ta ostatnia oferowana była tylko z gaźnikowym, 45-konnym silnikiem 1.0, w wyposażeniu nie miała praktycznie nic. Mój XL w porównaniu do XE ma dodatkowo: szersze opony (XE miało szerokość gum 135!), zegarek (niedziałający
), reflektory na żarówki H4 (XE miało chyba na R2), licznik przebiegu dziennego oraz listewki ochronne nadwozia. Inwencją poprzedniego właściciela było pomalowanie seryjnych kołpaków na czarno, ale wygląda to nawet nieźle (przynajmniej z daleka). Lakier to metaliczny Gris Futura.
Do tego auto ma ciekawy szyberdach "Solar" - jest w nim... bateria słoneczna, która w bardzo gorące i słoneczne dni (pewnie kiedyś także w mniej gorące i słoneczne
) potrafi... uruchomić mały wiatraczek w obudowie szyberdachu
Podejrzewam, że to rozwiązanie wymyślono po to, żeby przy upałach w aucie nawet na postoju była jakaś mała cyrkulacja powietrza (choć nie zauważyłem, żeby było to szczególnie skuteczne)
Na pewno ta bateria słoneczna nie zasila żadnych urządzeń pokładowych - po pierwsze, takich poza zegarkiem nie ma
a po drugie, widać że szyberdach jest "osobną całością", nie wychodzą z jego obudowy żadne przewody.
Samochód kiedyś miał też alarm i centralny zamek (w drzwiach nadal są siłowniki), ale instalacja elektryczna to generalnie straszny burdel. Aż dziw, że wszystko pozostałe działa.
No, ale dość gadania, parę fot
Na większości są jeszcze stare numery rejestracyjne, ale na koniec wrzucam coś z nowymi, adekwatnymi
Zdjęcie wnętrza jeszcze bez kratek nawiewu na środku i z seryjną kierownicą.