7k km w 4 miesiące, poza poziomowaniem ksenonów nic się nie stało.
Wychodzą fuszerki z ostatnich napraw, listwa progowa przy tylnym kole się odkleiła, pod lewym reflektorem pasek farby się rozwarstwił i widać plastik. Wciąż nie wymieniłem zamka klapy bagażnika i czasem stoję jak debil przez minutę szarpiąc za klamkę i czekam aż zaskoczy
Nie naciągnąłem też linki od otwierania drzwi kierowcy i po otwarciu muszę dwa razy klamkę szarpać.
O dziwo oleju nie wciąga w ogóle a to bolączka tych silników, wciągnął tylko raz 100-200ml po tym jak wreszcie turbina zaczęła pracować po wymianie zaworu. Od tego czasu ani drgnie poziom oleju. Zbieżność powoli się rozchodzi, taki urok polskich dróg, od kilku osób słyszałem, że z wielowachaczem trzeba ze dwa razy w roku na zbieżność jeździć. Faktycznie trzeba
Opony letnie jeszcze wytrzymują, chodź na przednich widać charakterystyczne pościeranie gumy od szaleństwa pseudo torowego
Mają prawo się ścierać, w ostre zakręty wchodzę z prędkościami o 50km/h większymi niż meganką
No i najważniejsze, jeszcze nie dostałem batów spod świateł, dwa miniaki próbowały i były najbliżej, ale nic z tego
Chodź nie porywam się na prosiaki i inne takie
Może wreszcie zawezmę się w sobie i porobię gofrowi jakieś foty