Ale się handlujecie na te punkty, łolaboga. Powiem Wam tyle, że te punkty mają się nijak w odniesieniu do inteligencji danej osoby.
Sam egzamin gimnazjalny napisałem... słabo. Ale tamten wynik pozwolił mi się dostać do liceum, do którego chciałem się dostać i co? I jajeczko, bo dostałem się do liceum numer 1 na Śląsku, które zarazem jest w pierwszej 10 najlepszych szkół w Polsce, a surowa rzeczywistość zweryfikowała suche liczby na papierze. W skrócie napiszę, że mimo najsłabiej napisanego egzaminu gimbazjalnego utrzymywałem poziom w nauce o wiele wyższy niż te osoby z wynikiem ponad 120pkt z egzaminu.
Także tego, dajcie sobie na luz z tymi punkcikami, bo to jest śmieszne... i tak wszyscy jednakowo jesteście upupieni cytując słowa Gąbrowicza, a dla nauczyciela będziecie jednakową masą, którą najchętniej spuściłby w klozecie. Sorry, ale taka prawda, więc nie spinajcie się o takie pierdoły