Witam i zapraszam na fotorelację ze zlotu "Gumball 3000 - superautami przez Oahu"Skład zlotu:
- UntitledPL (MB SLS AMG)
- Lelodriver (Pagani Zonda)
- Joker (McLaren MP4-12C)
- Fufen (Ferrari California)
- SkylinePL (Dodge Viper police)
- rrtom9 (Koenigsegg CCXR)
- Fiszka (Ford GT)
- NieTalentny (RUF Rt12)
- SteelpadPL (Bugatti Veyron SS)Około godziny 20:30 spotkaliśmy się na parkingu obok latarni morskiej na północno-zachodnim krańcu wyspy. O dziwo udało nam się wszystkim dołączyć bez żadnego problemu, ustawiliśmy się więc do zdjęcia. Nad naszym bezpieczeństwem czuwali sierżant Fufen w policyjnej Ferrari Californii oraz aspirant Skyline w Viperze z najbrzydszym zderzakiem, jaki widział świat. Po kilku minutach rozmów, karawana hiperaut ruszyła przy wtórze śpiewu naszych wspaniałych silników - czekało nas ponad 160 kilometrów hawajskich dróg z opcją ewentualnego przedłużenia o kolejne 30. Samochody były nieobite i czyściutkie, słońce świeciło i zapowiadał się super spot.
Po drodze do następnego celu minęliśmy m.i.n. lotnisko, szosową szkołę jazdy oraz okolice mojego domu. Gdy na liczniku wybiły kolejne 22 kilometry, zjechaliśmy z drogi - bez przeszkód dotarliśmy do pierwszego celu, którym była przystań z kolejną latarnią morską. Niestety popsuła się pogoda, tak więc wszyscy posiadający kabriolety musieli zamknąć dachy w trosce o swoje luksusowe wnętrza. Ktoś z genialną znajomością geografii wspomniał mimochodem, iż jesteśmy świadkami... monsunu. Cóż było zrobić, ustawiliśmy się do fotki, gliniarze posprawdzali niektórym gagatkom dokumenty, urządzili pogadankę i ruszyliśmy w drogę, walcząc o przyczepność na mokrej drodze.
Podczas jazdy do kolejnej latarni morskiej, trzeciej już na zlocie, pogoda się poprawiła, a droga zaczęła przesychać. Moja prawa noga trzymała gaz w pozycji, która gwarantowała utrzymanie równych 275km/h, jednak, jak się okazało, była to chyba zbyt duża prędkość dla uczestników wirtualnego Gumballa - w pewnej chwili uciekłem kolumnie na ponad kilometr. Mojego tylnego zderzaka trzymał się jedynie szkolony policjant, Skyline. Cóż, policja zawsze była utrapieniem uczestników tego słynnego rajdu. Zdjąłem więc nogę z gazu i do następnego celu dotarliśmy już względnie w "kupie". Ustawiliśmy się na poboczu, zrobiliśmy zdjęcia, a ja zostałem oskarżony przez policję o "posiadanie auta brzydkiego jak noc".
Czwarta destynacja była oddalona o trochę ponad 22 kilometry, zapowiadała się szybka przeprawa po względnie prostej i pustej drodze z pięknymi widokami na ocean. Niestety nagle zniknął NieTalentny, jak się okazało staranował radiowóz hawajskiej policji i Ci zaczęli go gonić. Co więcej, po drodze zacząłem mieć problemy z lagami, musiałem więc zresetować kartę sieciową, co wiązało się z późniejszymi problemami z dołączeniem. Obok jachtu odszedł od nas Kubek. Obowiązkowa fotka z przymusowego postoju:
Po blisko pół godziny mordęgi udało nam się osiągnąć upragniony cel - pięknie położony na uboczu klub z fantastycznym parkingiem. Było to nasze chwilowe pożegnanie z prostymi i szybkimi drogami - musieliśmy chwilę odpocząć przed blisko 40-kilometrową przeprawą przez góry. Na dodatek zbliżał się wieczór, trzeba było więc przygotować się mentalnie na wytężanie wzroku lub ślepe ufanie GPSowi.
Szybko zwinęliśmy manatki z postoju, aby ruszyć w góry. Przejechaliśmy ostatni kawałek porządną drogą i skręciliśmy na wijące się jak gąsienica serpentyny, na których szybko okazało się, że Veyron SS Steelpada i RUF NieTalentnego nie były najlepszym wyborem - pojazdami rzucało na każdym zakręcie. Całej reszcie jednak bardzo się podobało, a całości dopełnił fantastyczny tunel w którym nie mogłem się powstrzymać przed niepotrzebną redukcją i otwarciem okien mojego Mercedesa. W połączeniu z MP4-12C Jokera dźwięk był piorunujący. Mniej więcej w połowie drogi zatrzymaliśmy się, aby z punktu widokowego podziwiać piękny zachód słońca nad Hawajami.
Gdy ściemniło się do końca zjechaliśmy z tej wymagającej drogi aby uzupełnić zapasy paliwa w naszych pojazdach. NieTalentny wyśmiał nas, twierdząc, że nie potrzebuje paliwa, a nasze wychuchane V8 i V10 - owszem. Z kolei ktoś inny zaczął się zastanawiać, w jakiej walucie sprzedają tu paliwo, które miało kosmiczną cenę.
Po nabraniu benzyny wyjechaliśmy ze stacji, udając się w kierunku stolicy Hawajów, którą jest Honolulu na południu wyspy. Po drodze napotkaliśmy jednak na okazały stadion, postanowiłem więc zboczyć z drogi aby zrobić sobie "słit focię" przed powyższym, a także pogadać o finale LM. Jak się okazało, wszyscy kibicują BVB! Rrtom pojechał gdzieś swoją "Agerą" i nagle zawołał nas, bo "znalazł fajną rampę". Cyknęliśmy kolejne zdjęcie, moja gra zaliczyła crasha po raz 3, ale pozbierałem się i ruszyliśmy do przedostatniego celu. Kilka fotek z drogi i z pod stadionu:
Destynacją okazał się być oddalony raptem o 11 kilometrów piękny i reprezentacyjny drapacz chmur w Honolulu. Liczyliśmy, iż nasze furki zrobią wrażenie na jego pracownikach, ale niestety dojechaliśmy za wcześnie i nikogo w budynku nie było. Postanowiliśmy więc cyknąć fotki, cytując pewną reklamę banku, "pędzkiem" i wyruszyć na uroczyste zakończenie rajdu kilkanaście kilometrów za Honolulu.
Do celu dotarliśmy w oszałamiającym tempie, każdy grzał ile fabryka dała. NieTalentny zapędził się do tego stopnia, że... wjechał do oceanu. Przez najbliższe kiladziesiąt sekund jechałem wężykiem, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Zlot zakończono beze mnie, gdyż po kolejnym crashu przy robieniu screena nie mogłem dołączyc do reszty ekipy. Poprosiłem Lelodrivera o fotkę i pożegnanie uczestników w moim imieniu. W ten sposób zakończyła się pierwsza, forumowa edycja Gumballu!
Dziękuję wszystkim za przybycie. Mi osobiście, pomijając ustawiczne crashe, bardzo się podobało i liczę na powtórkę za parę tygodni! Jeśli ktoś ma inne zdjęcia, i chciałby ich użyczyć, poproszę na PW, dorzucę. Ze swojej strony chciałbym jeszcze przeprosić za marną jakość screenshotów, ale aby wrzucić je na hosting potrzebna była kompresja. Jakby któś któreś zdjęcie chciał, to niech pisze - mam kopie wszystkich obrazków w fullHD.
Fotki (c) by: UntitledPL, Lelodriver